Berek Jawor w antykwarni staréj
Starożytnych zbiory ma rupieci:
Kurantowe stoją tam zegary,
Rdzawą klingą „augustówka” świeci.
In effigie u Jawora finał
Mają damy, piękne jak anieli,
Często gęsto cenny oryginał:
Pinxit Lampi, albo Bacciarelli.
Szczątki świata, co już śpi w mogile,
Rebe Jawor szanuje wysoko,
Jak gemurę lub chymesz zna style,
Styl renesans, empire i rokoko.
Nieraz prawnuk, gwoli swej kieszeni,
Kord pradziada sprzeda mu skrwawiony —
„Zły kto ojców puścizny nie ceni!”
Mówi Jawor, mąż w Piśmie uczony.
Gdy lśni zorza na niebieskiej strzesie,
Gdy swą siatkę zwiną mroki — tkacze,
Rebe Jawor w cyces i w tałesie
Nad syderem kiwa się i płacze.
Tchnie zgnilizna z ścian, pokrytych brudem,
W małych szybkach odblask świtu płonie,
Rebe Jawor płacze nad swym ludem
I wyciąga do Jehowy dłonie.