Strona:PL Artur Oppman - Poezje tom I Stare Miasto.djvu/121

Ta strona została uwierzytelniona.

Oto w mękach marły ojce nasze!
Oto kość ich wiatr po polach miota!
My gorzkości mieli pełną czaszę!
My gehennę przeszli za żywota!

Azaż puści na cierniowym szlaku,
Azaż lud swój poda krwawej doli,
Ten, co gadał z nim w ognistym szlaku
I z egipskiej wywiódł go niewoli?!


IV.

Sabbat. Leżąc w szafranie, jak w złocie,
Pachnie szczupak (niech będzie na zdrowie!).
Reb ucztuje w odświętnej kapocie
I w sobolim kołpaku na głowie.

Rebe! sabbat! uroczystość taka!
Rebe! przecz ty ucztujesz samotny?
I reb Jawor odsuwa szczupaka
I przeszłości wzywa niepowrotnéj.

Ot — dziękczynne szepcą z nim pacierze
Stary Nuchim, Eli, brat Gedala,
Piękna Rachel narządza wieczerzę,
Pilna Sarah już światło zapala.

Biada! wszystkich, wszystkich pogrzebiono!
(O, Jehowa! tobie hołd trzykrotny!)
Szabasówki mdło w mnoruhu płoną,
Rebe Jawor ucztuje — samotny...