Ta strona została uwierzytelniona.
V.
Gdy w brudnej izdebce pod strychem
Rozgoszczą się mroki wieczora,
Dratewka, utracjusz i birbant,
Do knajpki wyciąga aktora.
Po trzecim kufelku bawara,
Po „gorzkiej”, „miętowej” i „czystéj”,
Twarzyczka wędrownej Ofelji
Wykwita przed okiem artysty.
Zbyt krótko się Hamlet napawał
Miłości tej błędnym ognikiem —
Ofelja nie zgasła w szaleństwie,
Lecz za to... uciekła z kupczykiem.
I z oczu sennego aktora
Do kufla dwie słone łzy biegą —
Dratewka go budzi kułakiem:
„Hej! pora do domu, kolego!..”
VI.
W ubogiej izdebce pod strychem
Dobiegło to życie do końca —
I skonał wędrowny artysta,
Wołając: „Do słońca! Do słońca!..”
Tak z żalu pił majster Dratewka,
Aż dostał gorączki i chrypki —
Do butów zmarłego ostatnie
Na urząd dorobił przyszczypki.