Strona:PL Artur Oppman - Poezje tom I Stare Miasto.djvu/145

Ta strona została uwierzytelniona.

A gdy starą Warszawę
Zmrok obejmie w swe sploty,
On przy lampie olejnej
Czyta Świętych żywoty.

Ich męczeństwo odczuwa,
Wielką wiarę ich dzieli
I z uśmiechem usypia
Na swej mniszej pościeli.


IV.

Był kanonik prefektem
Kawał czasu niemały —
Nieraz figle starcowi
Psotne żaki płatały.

Wtedy uśmiech serdeczny
Twarz łagodną mu złocił:
„Com chciał mówić.. A lekcja?
Pójdź-no tutaj... Tyś psocił?”

Gdy się żegnał ksiądz prefekt
Ze swoimi chłopcami,
Oni ręce staruszka
Całowali ze łzami.

Dziś niejeden już poszedł
Na życiowe gdzieś szlaki...
„Szczęść im Boże! Szczęść Boże!..
Dobre... dobre chłopaki...”