Ta strona została uwierzytelniona.
V.
Tak blado słonko połyska
Z błękitnych niebios namiotu —
Jaskółki z gniazdka pod oknem
Już się zbierają do lotu.
A w oknie nikt się nie śmieje,
Nikt słodkich zaklęć nie szepce —
I dziwnie smutno w gniazdeczku
I dziwnie smutno w izdebce.
Aż kiedyś w ranek jesienny,
Ostatnią lśniący pogodą,
Wynieśli w białych trumienkach
I dziecko i matkę młodą.
Jaskółki tonią lazurów
Za morze chyżym mknąc lotem,
Umarłą swoją sąsiadkę
żegnały cichym szczebiotem.
VI.
Znów wiosna blaskiem i wonią
Wionęła w miejski zaułek —
Do swego gniazdka pod oknem
Wróciła para jaskółek.
„Ćwierk! Ćwierk! Dzień dobry, sąsiedzie,
Ćwierk! Ćwierk! Czyś tęsknił za nami?”
I pustej celi mieszkaniec
Powitał ptaszęta łzami.