Strona:PL Artur Oppman - Poezje tom I Stare Miasto.djvu/182

Ta strona została uwierzytelniona.
V.

W wędrówkach prawie codziennych
Różnem spotykał tam typy,
Aniołki Schodków Kamiennych,
Kamiennych Schodków Ksantypy.

Dziadów włóczyło się tylu,
Jakby na balu dziadowskim,
A kataryniarz grał w stylu
Pół nadwiślańskim — pół włoskim.

Szły, drogę życia klnąc długą,
Te, co sprzedają się z biedy,
Lub — żywcem z Wiktora Hugo —
Lazł Quasimodo niekiedy.

A czasem niosła konewkę
Taka przecudna dziewczyna,
Że chętnie dałbym jej śpiewkę
Za uścisk, słodszy od wina.


VI.

Kamiennych Schodków już niéma...
Nie, jeszcze jedne zostały,
I patrzą smutku oczyma
W świat dziwnie spospoliciały.

Można coś lepiej zbudować
Rozumu i złota siłą,
Ale ja będę żałować
Tego dawnego, co było.