Ta strona została uwierzytelniona.
POETA DO CZYTELNIKA.
Czytelniku! chcę ci się, jak przyjaciel, zwierzyć
Z najpierwszych i najszczerszych poetyckich przeżyć,
Chcę ci odsłonić kartę, wtedy jeszcze białą,
Nie zagarniętą sercem, co tęsknotą drżało,
Czekającą na słowa, z których pieśń utworzę,
Urodzoną z mogiły, zapatrzoną w zorzę,
I z serc wyławiającą promyki płonące,
Aby je cisnąć w ciemność — i przypomnieć słońce.
To takie dawne czasy! Miałem lat dwadzieścia
I nie lubiłem domów i ulic śródmieścia,
Była w nich dla mych oczu i dla duszy mojéj
Jakaś szarość ponura, której pieśń się boi.
Wraża moc, taka obca i znienawidzona,
Wzięła ów środek miasta w tyrańskie ramiona
I stawała na przekór buntom purpurowym,
Spotykanym kozakiem, żandarmem, stójkowym.