Jak żak kropidłem machnie! Jak ich różańcem ciachnie! Jak skoczy w piekła środek, z djabłami na wyprzodek! Toż wzburzy się harmider! Ćma wierci się jak świder! Pod ściany gna, pod bramy, — aż wrzasną:
„Już oddamy!
I wiodą Twardowskiego do kufra żelaznego. Kufer tak jak dom wysoki, jak studnia jest głęboki. W nim się zwijają w skręty piekielne dokumenty, odnaleźć coś tam — sztuka!
„Niech waćpan sobie szuka!“
Niemała czasu strata! Żak szukał cztery lata. Ubabrał się po uszy, aż znalazł zapis duszy. Krwią ojca podpisany, przez djabła sygnowany: na pergaminu karcie znak: dwa pazury czarcie.
Zabrał. Do domu rusza,
Raduje mu się dusza,
A z głębi krwawej groty
Diabelskie mkną chichoty.
Śmieją się czarty z niego:
„Bywaj nam zdrów, kolego!
Czas leci chyżym lotem!
Będziesz ty nasz zpowrotem!“
O MĄDROŚĆ ZAWIERAŁ.
Pan Twardowski w Krakowie
Ulepsza rozum w głowie,
Przez cały wiek młodzieńczy
Wciąż nad księgami ślęczy.
Ukończył akademię,
Zna planety i ziemię,
Czyta przyszłość z gwiazd nieba,
Ale mu więcej trzeba!