Strona:PL Artur Oppman - Polski zaklęty świat.djvu/036

Ta strona została uwierzytelniona.

To królewna, ona to!
U jej główki róże lśnią.
W kwiatach buzia i sukienka
I kwiat trzyma biała ręka.

Janek nad nią schyla się:
„O, królewno! Usłysz mnie!“
W lot się oczki otworzyły,
A usteczka szepcą: „Miły!

Tyż to jesteś? Tak, to ty!
Przez sto lat się śniłeś mi!
Jak to dobrze, żeś mnie zbudził,
Bo już mi się ten sen znudził!“

Wstała zdrowa i wesoła
I na króla „Tatku!“ woła...




X.


Jakaż radość! Cały zamek
Z snu się zrywa stuletniego,
Coraz słychać brzęki klamek,
Coraz nowi goście biegą.

Kucharz smaży konfitury,
W dworskiej stajni rżą koniki,
Obudziły się i kury,
Kogut krzyczy: „Kikiryki!“

Janka ściska król za szyję,
Swoim zięciem go nazywa, —
„Niech nam żyje! niech nam żyje!
Dajcie wina! dajcie piwa!“

Ślub sprawili i wesele,
Pół królestwa w darze mają,