Strona:PL Artur Oppman - Polski zaklęty świat.djvu/043

Ta strona została uwierzytelniona.

pach, pomrukuje: „He, he, he! Przedni trunek, wystał się, ma słodyczkę, tęgość, zapach!“ Wypił, cisnął pusty dzban: raźniej czartu po małmazji, nabrał siły i fantazji: „Toć ja szlachcic! toć ja pan! Cóż mam siedzieć jakby mruk, dni i noce w lochu trawić? Ej, wyskoczę poza próg, z bracią szlachtą się zabawić! Nie przewącha żaden nos, że z djabelskiej idę nacji; toć mi nie brak prezentacji: czarne oko, orli nos, a do tego pełny trzos!

Dziś wesele u Leliwy,
Wydał córę szlachcic brat,
Będę tańczył, śmiał się, jadł,
Jakby piskorz — brat prawdziwy!

Dłoń na szabli, w górę wąs!
W oku czarcia lśni iskierka!
Któż zatańczy tak oberka?
W mazurowy skoczy pląs?

Będą radzi! Ja ich znam!
Kompaniję rozweselę,
A gdy zrobią jaki kram, —
To zagramy w karabele!

Dla Boruty obcy strach,
Nuże w taniec ze szlachciurą!
Proszę waści! ciach! ciach! ciach! —
I zobaczym czyje górą?“


Wstał, przeciągnął się, dukatów z którejś z beczek przygarść wziął, zawdział delję ze szkarłatów, pozłocistą klamrą spiął; czapkę na łeb mocno wcisnął, wydobytą szablą błysnął i z piwnicy stąpać jął.
Wyszedł. Księżyc srebrem lśni, a Łęczyca cicho śpi, baszty zamku poszczerbione gwiazdy stroją jak w koronę, duma o czemś stary gród, jakiś dawny marzy cud: mężnych wodzów, boje krwawe, zgasłą siłę, zgasłą sławę, bohaterski dawny lud. Imć Boruta świsnął w błoń, a po błoni pędzi koń, rży do pana rumak wrony, z nozdrzy bucha żar czerwony, kopytami grzmi, jak grom. Przycwawował przed sam dom.

Oj, nie koń to, lecz duch zły
Z dzikich ślepiów ciska skry.