I gdy się zarumieni
Owocem wśród gęstwiny,
To Bóg los twój odmieni
I przebaczy twe winy.
Nie trać nadziei, w skrusze
Módl się w tej puszczy głuchej...
Bóg wspomagaj twą duszę!
Bóg ci dodaj otuchy!“
Przeżegnał rozbójnika,
Spieszy ku drodze swojej,
A Madej w ziemię wtyka
Laskę — i łzami poi:
Może się zazieleni?
Może się zarumieni?
Jabłkami się ustroi?
Rok i drugi upłynął,
Mija lato po lecie,
O Madeju słuch zginął,
Jakby nie żył na świecie.
Pamięć po dobrym gaśnie,
A cóż po złym człowieku?
A czas leci, że właśnie
Przeszło całe pół wieku!
Kleryk już księdzem dawno,
Kanonikiem, prałatem,
Znakomitą i sławną
Jest osobą, magnatem!
Aż nareszcie, nareszcie
Biskupem zastał w mieście
W Krakowie...
Raz z wieczora
Jedzie orszak bogaty,
Wrześniowa była pora,
Ostatnie kwitły kwiaty.
Strona:PL Artur Oppman - Polski zaklęty świat.djvu/063
Ta strona została uwierzytelniona.