Strona:PL Artur Oppman - Polski zaklęty świat.djvu/064

Ta strona została uwierzytelniona.

Ciągnie karoca borem,
W karocy biskup siwy,
Dostojny i sędziwy,
A za nim całym dworem
Strojne sługi i cugi,
Hajduki i pajuki...

Nagle w leśnej ustroni
Powiał zapach jabłoni,
Taka jakaś woń miła,
Że apetyt wzbudziła
W dostojniku Kościoła.

„Stójcie!“ biskup zawoła,
„Gdzieś tu rosną jabłuszka!
O! to pewnie ta dróżka
Zawiedzie nas do drzewa,
Sam pójdę i zobaczę!“

Idzie, aż tu ktoś śpiewa,
Razem — śpiewa i płacze.


Stoi jabłoń potężna, wysoka, niebosiężna, a jabłek na niej tyle, że aż popatrzeć mile, jak się złoci, rumieni, owoc w listków zieleni. Pod jabłonią dziad stary, z brodą do samej ziemi, z barkami przygiętemi, przez ciężar lat bez miary; podobny do posąga, z drzewa wyciosanego, pobożną pieśń wyciąga, a z oczu łzy mu biegą.