Strona:PL Artur Oppman - Polski zaklęty świat.djvu/071

Ta strona została uwierzytelniona.

„Cha, cha, cha! Kopciuszek na balu u króla!
Podarta spódnica i zgrzebna koszula!
Nie! to pęknąć z śmiechu! Niech-no mama słucha!
Właśnie tam takiego trzeba kocmołucha!“

A macocha na to: „Masz dwa garnce maku
I dwa garnce grochu, zmieszane w przetaku;
Jeśli je oddzielisz, lecz, co do ziarenka!
Wtedy razem z nami pojedzie panienka.“




III.


Siadł biedny Kopciuszek w kuchni u okienka,
Dzieli groch od maku, aż drętwieje ręka;
Na trzy dni tu pracy, robiąc dniem i nocą, —
A wtem za okienkiem gołąbki trzepocą.

Królewna Różyczka gołąbki karmiła,
Ziarno im sypała, wodą je poiła.
Ludzie zapomnieli, te nie zapomniały —
I furknął do kuchni orszak ptasząt biały.

Puk! puk! puk! dziobkami; czas jak strzała bieży:
Leży groch osobno, mak osobno leży,
Nie wiem czy pięć minut ta robota trwała —
I gromada ptaszków w świat znów poleciała.

Dziewczę z radosnemi wybiega oczyma,
Pędzi do macochy, — a macochy niema!
Śmieje się zła baba z landary otwartej
„Miałam jechać z wami!“ „Ach, to były żarty!“

Tak sobie żartować, ej, to nie uchodzi!
Pan Bóg złych ukarze, a dobrych nagrodzi,
A tu dodać muszę, że chrzestną Kopciuszka
Była pewna wróżka, znakomita wróżka!