Ta strona została uwierzytelniona.
II.
Nie wiesz ty jeszcze, Janku,
Jak ciężki los człowieka:
Matczysko o poranku
Na srogi ból narzeka.
Chce wstać, pada na łoże
I podnieść się nie może.
Janek załamał ręce,
O ścianę tłukłby głową,
Chce dopomóc mateńce,
By znów ją widzieć zdrową;
Przeróżne zioła warzy,
Jak radzą ludzie starzy.
Na nic się ziółka zdały,
Ni rumianek, ni mięta,
Twarz jak opłatek biały,
Choć niby uśmiechnięta;
Za szyję ściska syna,
A stygnie już chudzina.
Janek klęczy u łoża,
Płacze jak małe dziecię.
A gdy wieczorna zorza
Zagasła gdzieś w zaświecie:
Matka się wzdrygła cała,
Westchnęła — i skonała!...
III.
Jaś nie może w to uwierzyć,
Że umarła już staruszka, —
Ach! on nie chce matki przeżyć,
Nie chce odejść od jej łóżka.