Ta strona została uwierzytelniona.
Zmęczony drogą
Schyla się Janek
I żywej wody
Nabiera w dzbanek.
A gdy naczerpał
Pije conieco:
Takiego trunku
Szukaj ze świecą!
Tego nie znajdziesz
W nailepszem winie;
Zaraz mu raźniej
Krew w żyłach płynie.
Jaś bierze dzbanek
I orlim lotem
Do swojej matki
Pędzi zpowrotem...
X.
Co to była za radość,
Gdy do domu powrócił!
Prysnął wodą na matkę
I staruszkę ocucił.
Wstała z łóżka czem prędzej
Odmłodzona i zdrowa,
Uśmiechnięta wesoło
I do pracy gotowa.
Opowiedział jej Janek
Całą swoją wyprawę,
Jak to, światem wędrując,
Siekaniny miał krwawe.