Strona:PL Artur Oppman - Polski zaklęty świat.djvu/096

Ta strona została uwierzytelniona.

Królowa, króla żona, była — trza rzec: persona! Nad miarę urodziwa, wysoka, złotogrzywa, wspaniała na wejrzenie: oczy jak dwa płomienie, a usta jak rubiny; prawdziwa pani z miny! I miała zwierciadełko, niby zwyczajne szkiełko, lecz — dziwy niesłychane! — lustro zaczarowane! Bywało, rzeknie słowo: „Kto najpiękniejszy w świecie?“ A lustro: “No, ty przecie! Nikt inny! Ty, królowo!“
Mknie czasu toń jak strzała, już dziesięć lat uniosła — i Śnieżka, taka mała, na pannę — cud wyrosła. Wygląda, jak półświęta, błękitem lśnią oczęta, głosik jak dźwięki skrzypiec, a dobra jak miód lipiec.
Raz wdowa — zła kobieta — lusterka swego pyta: „Kto w świecie najpiękniejszy, najmilszy, najzgrabniejszy?“

„Tyś piękną jest, królowo,
Nikt tego nie umniejsza,
Lecz Śnieżka — daję słowo! —
Od ciebie jest piękniejsza!“

Królowa na te słowa
Szalonym gniewem pała:
„Póty nie będę zdrowa,
Póki tu jest ta mała!
O! mam już dosyć tego!
Hej! Niech dworzanie biegą
Po strzelca najlepszego!“


Wnet przed obliczem pani najlepszy strzelec stawa: po całym kraju głośna jego celności sława. Gdy strzeli, to odrazu zabija! ani razu nie chybił strzelec dzielny! Tak jest na podziw celny. Nisko się pani kłania