Nie zbliżaj się, błagam cię... wstręt we mnie wzbudzasz, widzę krew na twoich rękach... to mnie przeraża... brzydzę się tobą...
Opowiedziałem ci...
Nie bawiłeś się!! Ależ to twoje rzemiosło, twoja rozkosz. Stać na czele zbrojnych zastępów — naprzód! i dalej rąbać na prawo i lewo, ścinać łby! Brr! Niema co mówić, piękne rzemiosło i to dla człowieka, który się mieni wykształconym.
Jesteś niesprawiedliwą, Lysistrato, wśród najzaciętszej walki myślałem o tobie. W nocy pod namiotem nieraz zasnąć nie mogłem.
Komary.
Komary... (zniecierpliwiony) ależ nie Lysistrato, myśl o tobie. Ileż razy widziałem cię we śnie.
Zatem spałeś?
Nie przerywaj, na Erosa! Kiedy z biedą zasnąć zdołałem, ciebie jedną widziałem. Niech mnie Zeus spiorunuje, jeżeli nie mówię prawdy.