Strona:PL Arystofanes - Lysistrata.djvu/122

Ta strona została przepisana.
kynna.

.Co tobie to szkodzić może?

filina.

Mnie nie, ale przykro mi dla Praxagory.

praxagora.

Zbyt jesteś łaskawa Filino, uspokój się, zupełnie mi to obojętne.

filina.

Ach! Widząc cię milczącą, miemałam, że...

praxagora.

Słuchałam Eironesa.

sakas.

Cały czas mówił. Na Kastora! Praxagora posmutniała, słysząc tyle pięknych a niezrozumiałych zdań! Taka teraz moda, mania, nałóg w Atenach. Niema uczty, podczas której nie rozmawianoby o filozofii. Wybaczcie zacne i nadobne Beotki. Mnie bo się przejadła filozofia, sekty, akademia, cynicy. Opowiadajmy i śpiewajmy. — Bawmy się na Apollina! Powiem wam bajkę Ezopa... jeżeli wolicie zaśpiewam Szarfę Iris. (Ogólne oburzenie).

klystenes.

Piękna mi nowość..., dajże nam pokój.

sakas.

Jak chcecie... ale na Bogów przestańmy filozofować, bawmy się, bo co myśleć będą o nas czcigodne Beotki.