Strona:PL Arystofanes - Lysistrata.djvu/126

Ta strona została przepisana.
orsylochos.

A teraz. (Pokazuje na stół w głębi). Oto są kostki. Kto chce może grać. (Wszyscy wstają, rozpraszają się, jedni grają, drudzy idą na taras, ale zawsze tak, aby wszystkich publiczność widziała). Strymodoros, dwanaście rzutów kostkami o dwanaście min.

strymodoros.

Zgoda. Ale na Hermesa czuję, że się zgram.

klystenes.

Uważaj Orsylochosie, ten stary illiryjski lichwiarz skórę ci skroi... szachruje.

stylbonidos.

Gdyby na to zważać, nigdyby grać nie można. (Wszyscy otaczają Orsylochosa i Strymodorosa. Praxagora, Kynna, i Klystenes idą na przód sceny.

praxagora.

Nie wytrzymam dłużej, dusi mnie. Kynna, muszę z tobą pomówić.

klystenes.

Nie przeszkadzam, odchodzę.

praxagora.

Zostań. Ty jesteś moją najlepszą przyjaciółką, należysz do moich sentymentalnych ruchomości, znamy się od dawna, wtedy, kiedy przybyłeś w poselstwie do Teb; tobie mogę się zwierzyć a zwierzyć się muszę. Zbyt długo ukrywałam niepokój. Nie przyszedł!