Wreszcie uznano go wielkim nad grobem,
Czego i u was nie rzadkie wypadki.
Według greckiego bowiem obyczaju
Czcicie swych wielkich, gdy osiędą w raju.
Widzę ja dalej na waszej Agorze,
Potomków ludu, co całe godziny
Na pracowitym trawią rozhoworze,
Wiecznie czyhając na świeże nowiny
O królu Persów, miejscowych wielkościach,
Ich stanie, mieniu, zdrowiu i słabościach,
Tu równy popyt wśród ulicy gwarów,
Lecz jakoś mało się dzieje i zmienia.
To też krakowskich podaże towarów,
Nie dla wybrednych Greków podniebienia,
Krakowski ludek ma żądania małe,
Chętnie przeżuwa nowinki zwietrzałe.
Myśl jednak buja w bardzo śmiałych rzutach,
I wszechstronności nikt wam nie zaprzeczy.
Szewc mówi chętniej o sztuce niż butach,
Każdy od rzeczy świetniej niż do rzeczy,
A sąd wydany przez znawców z zawodu
Zawsze poprawia później głos narodu.
Bo więcej znaczy — ta opinia wasza
Kilka miar krawców od jednej — Fidiasza.
I to na karby pokrewieństwa włożę,
Że w Grecyi sądził lud zapamiętale,
Ludek tutejszy w mozolnym ferworze
Sądzi zajadle wszelkie bliźnich — „Ale“.
A inkwizycya ta bardzo nie święta
Wcale pokaźne wydaje talenta.
Strona:PL Arystofanes - Lysistrata.djvu/22
Ta strona została przepisana.