Strona:PL Arystofanes - Lysistrata.djvu/26

Ta strona została przepisana.
draces, strymodoros.
draces.

Na Dionisosa! jakże smutny śpiew dolatuje ze świątyni Afrodyte. Te przeklęte niewiasty ściągną jakie nieszczęście... burzę, ulewę...

strymodoros (ocierając twarz).

Już czuję krople. Odwróć się nieco Dracesie! Skąd przybywasz? Czy nie wiesz, że obecnie ta świątynia nie wesołej Afrodyte, ale poważnej Artemidie poświęcona?

draces.

Nie wiedziałem.

strymodoros.

No to teraz wiesz.

draces.

A dlaczego ta zmiana?

strymodoros.

Próba. Odkąd mężowie i kochankowie poszli na wojnę, biedne kobiety marnieją. Prócz starców, dzieci i kilku strażników Scytów, niema nic. Co począć w tej potrzebie? Aby zwalczyć Afrodytę, wygnały piękną Boginię z jej świątyń i poświęciły czystej jak księżyc Artemidie. Ale na Zeusa! Co to pomoże! Mogą ze świątyni wygnać Boginię miłości, nie ze serc kobiecych. Z tych ołtarzy nikt jej spędzić nie zdoła.

draces.

Głupie!... Czemuż się do nas nie udadzą... Są starości... i przysłowie mówi.