Nie... przyjaciel. „Nikostratos... wola — spiesz się, spiesz“. — „Co takiego na Apolla?“ — „Przybył posłaniec, wódz żąda pięciuset ludzi... trzeba, żeby tej nocy pospieszyli do Pilos. — Natychmiast! Natychmiast!“
I cóż?
Nikostratos był jednym z powołanych. Jego nazwisko pierwsze zapisane było na posągu Pandiona. Zrywa się, przywdziewa zbroję! Ah! W jednej chwili jak bolesne sieroctwo! Aby w drodze z głodu nie umrzeć, wziął ze sobą łogowe ciasto. Zabrał je wraz z miłością... Co za próżnia! I odtąd nie widziałam go. Lampito — los mój okrutniejszy od twojego.
Jakto, biedna ofiaro, twój mąż odszedł. Na Heraklesa! Inaczej byłby postąpił Taraxion.
Bez straty czasu...
Nie byłby tracił czasu, na czczych słowach o klejnocie, bożyszczu, powiernicy Muz, siostrze Gracyi... Ale wierzaj mi droga Kallyce, godniejszym pożałowania ten, któremu zabraknie cypryjskiego wina, niż ten, który go nigdy nie kosztował.
Ty masz przynajmniej wspomnienia.