Zaiste, drogą mi jest, jak wam ojczyzna, ale ubolewam nad tem co się w niej dzieje. Wspomniałam o cnotach rycerskich. Wojna jest świętą i potrzebną; świętą, kiedy lud wie, że obroni swą wiarę i swoich Bogów: potrzebną kiedy nią zabezpieczyć może ziemię i byt! Ale kiedy szuka się lekkomyślnie pozorów do wojny beznadziejnej, kiedy staje się środkiem zbogacenia łakomych na grosz publiczny dostawców, kiedy dla kilku żądnych władzy szalbierzy, jest sposobem pozyskania lichej popularności. Ali! wtedy wojna jest nikczemnością, szaleństwem i Bogom miłą nie jest!
Bardzo dobrze! Doskonale!
Dlaczego od tak dawna rzecz publiczna narażoną jest na klęski, lud i ojczyzna na srogie nieszczęścia? Dlaczego od lat dwudziestu trwa ta bezmyślna wojna? Dlaczego Grecya pokryta zgliszczami i ruinami? Bo naszemi szaleństwami, porywami, bezrozumnymi czynami ściągamy na nią spustoszenie, pożogę, rabunki i obcych Bogów! Bo pozwolono półgłówkom, waryatom, demagogom wziąć w rzeczypospolitej górę. — Razu jednego młodzieniaszki, trzpioty i to pijani, zaszli do Megary, porwali kurtyzankę Simete; aby się pomścić wpadają Megaryanie, zabierają z domu Aspazyi dwie kurtyzanki. I oto dla trzech takich istot, cała Grecya staje w płomieniach! Czy to nie szał prawdziwy! Pola opuszczone,