Myślałam, że mamy najmniej przed sobą trzy miesiące. Trudno, tak zaraz, na poczekaniu zobowiązać się w tak ważnym przedmiocie.
Nikt zatem poprzeć mnie nie chce?.. (Ożywiając się). Ależ szalone, ja pragnę waszego szczęścia! Czyż póki trwa wojna, szczęście wasze jest stałem? Czyż może was przerywane zadowolnić. Co poczniecie, jak znowu odejdą do obozu? Wtedy! Zaprawdę, na to słońce, które nas oświeca! niegodneście nazywać się kobietami! Po cóż wzywałyście złotego Apollina, czystą Artemidę, mądrą Pallas, skoro chcecie pozostać w głupocie i szale. Po co wzywałyście Bogów i Boginie?
Bo taki zwyczaj (śmiech ogólny).
I do tego bluźnicie.
My Lysistrato złożymy przysięgę, której żądasz.
A ty drogie dziecko Kallyce, którą jak własną wychowałam córkę... ty która jeszcze nie...
Nasza naiwna.
Ty mnie nie poprzesz?