Strona:PL Arystofanes - Lysistrata.djvu/81

Ta strona została przepisana.
lykon.

Ho! ho! ho: co to za kobieta (obaj zagadują sprawę).

kynesias.

Śliczny wieczór.

lykon.

Nieco chłodno.

kynesias.

Nie znajduję.

lykon.

Płaszcz nie zbyteczny.

kynesias.

Strzeżonego Bogi strzegą (milczenie; potem z zamiarem). Spacerek... he... co?

lykon.

Chciałem się przejść po wieczerzy. W obozie je się chleb z czosnkiem, pije się wodę, śpi się na dworze; tu raptem ostrygi, turbot, zając, ciasta, łakocie... żołądek odzwyczaił się od tych przysmaków, za parę dni przyzwyczaję się.

kynesias.

Wciągniesz się.

lykon.

Ma się rozumieć. Ale pierwszego wieczora, dobra wieczerza, wygodne łóżko... To za wiele naraz... przyznam ci się, że mi jakoś ckliwo.

kynesias.

To nic, to przejdzie. Ja się czuję zupełnie dobrze.