Ta strona została przepisana.
kynesias.
Cóż miała powiedzieć, oczywiście nie bardzo zadowolona... narzekała — wytłómaczyłem jej... nie można przecież zważać na łzy kobiece.
lykon.
Dalekoby nas to zaprowadziło.
kynesias.
Darmo, wojna wojną.
lykon.
Ma się rozumieć (milczenie; zakłopotany). Nie zatrzymuję cię. Wracaj do domu.
kynesias.
Do domu?
lykon.
Do żony... nie trzeba jej pozbawiać i tak zbyt krótkich chwil.
kynesias.
Mirina spoczywa.
lykon.
Proszę cię bardzo, nie krępuj się dla mnie.
kynesias.
Bynajmniej... ale może ja cię wstrzymuję.
lykon.
Wcale nie... coś mi ciąży na żołądku... wolę się przejść.
kynesias.
Piękny wieczór (głosy).