winy stają się przewrotnemi. Powiedzcie im, że dobre obywatelki winny być przedewszystkiem dobremi matkami.
I dobremi żonami.
To się rozumie. I cóż zamyślacie? Czy przepędzicie noc na ulicy?
Cóż robić? Trzebaby drzwi wywalić i siłą wejść do własnego domu.
Na Hermesa! Nie pozwólcie drwić z siebie. Po co im okazywać, że dbacie o nie. Wasz gniew ich tryumfem. Niech wiedzą, że możecie się bez nich obejść. Godnie i obojętnie! Zamiast tu rozpaczać, idźcie do Orsylochosa, wydaje wielką ucztę na cześć przybyłych Beotek. Spieszcie się. Stoły uginają się pod wytwornemi potrawami i najlepszemi winami; Beotki pokaźne kobiety i znane z wybornej gry na flecie; niewolnice rzucać będą róże pod wasze stopy; będą jońskie tancerki... i usłyszycie najnowszą piosnkę ateńską. Na Afrodytę! Idźcie, bawcie się do rana, pijcie, śmiejcie się, strójcie w róże przy świetle pochodni, aż do wschodu słońca.
Dobrze mówi, idźmy do Orsylochosa. Nieprawda Dorcyl?
Za pozwoleniem. Idziecie z nami? Ma się rozumieć.