Strona:PL Arystofanes - Rycerze.djvu/101

Ta strona została przepisana.

A ty go dusisz, skubiesz nie czując boleści.
Wszak gdy niósł Archeptolem[1] pokojowe wieści,
Tyś go gnał, — a gdy posłów z pokojem tu mamy,
W zadek nogą ich kopiesz, pędzisz precz za bramy!

Paflagończyk.

Chcę bowiem, by lud dzierżył w całej Grecyi rządy;
Mam zaś wieszczbę, że płaca za przysięgłe sądy,
W Arkadyi[2] nieść mu kiedyś — pięć oboli będzie!
By tylko wytrwać zechciał, jabym w każdym względzie
Jego tu pieścił, karmił i z najszczerszej woli
       800. Zawsze mu zkądś wykręcę dochód trzech oboli!

Kiełbaśnik.

Nie na rządy w Arkadyi robisz teraz plany!
Sam chcesz raczej drzeć miasta, brać od nich kubany,
A Dem łotrostw nie widzi wśród wojennej burzy,
Mizdrzy ci się, bo musi, na twym żołdzie służy.
Lecz gdy raz na wieś wróci, pozna pokój miły,
Gdy sobie kaszy podje, odświeży swe siły,
Gdy znów oliwki przyjdą na porządek dzienny,
Pozna, co mu za rozkosz skradł twój żołd wojenny.

    i pustoszyli okolicę Aten. Mieszkańcy uciekali z resztkami mienia w mury stolicy, chroniąc się tam dla braku mieszkań po rozmaitych zakątkach. Przeludnienie to i nędza sprawiły, że się w tych czasach zaraza tak wściekle w Atenach srożyła

  1. Poseł spartański, ofiarujący Ateńczykom pokój prawdopodobnie podczas oblężenia Sfakteryi, albo też wkrótce po niem.
  2. Arkadya w Peloponezie.