Strona:PL Arystofanes - Rycerze.djvu/141

Ta strona została przepisana.
Kiełbaśnik.

Ot — w świńskim chlewie, kułakiem kształcony.

Paflagończyk (przerażony).

Co?! (na stronie). Ta mi wieszczba w serce wpija szpony!
Niech będzie!
Czegoś się uczył w zapaśnictwa szkole?

Kiełbaśnik.

Kraść, krzywoprzysiądz, być o brudnem czole.

Paflagończyk (na stronie).

Febie! Apollo, wielki boże słońca!
       1200. Twoich zamiarów, któż dopatrzy końca? Głośno). —
Mężem, kunszt jaki schwyciłeś do ręki?

Kiełbaśnik.

Kiszkim sprzedawał i gwałcił panienki.

Paflagończyk (na stronie).

Przepadłem! Straszny wypadków obrocie!
Nie, jeszcze we mnie skra nadziei wzrasta! (Głośno).
To jeszcze powiedz: czyś w rynku w istocie
Kiszki sprzedawał, czy też w bramach ciasta?[1]

  1. Szczwany Paflagończyk sformułował ostatnie pytanie rozmyślnie w ten sposób, że Kiełbaśnik myśleć może, iż on się obawia, czy Kiełbaśuik nie prowadzi w rynku handelku swojego. Sztuczka ta nie doprowadziła atoli do celu, bo Kiełbaśnik, nie bity w ciemię, przyznaje się do prawdy i — zwycięża!