Paflagon, psie plemię,
Nie strzegłże, byś ich nie dostał mój Demie?
Dziś ci je daję — na wiejskie rozkosze
Pójdziesz wraz z niemi.
Paflagona, proszę,
Sprawcę wszystkiego, cóż czeka w zapłacie?
Mój kunszt kiełbaśny i nic więcej bracie!
Przy bramach miasta będzie sam jedynie
Kiszki sprzedawał, w psiem mięsie, oślinie
Będzie się babrał, a gdy się upije
1400.
Z dziewkami wchodzić będzie w kłótnie, chryje,
Z łazienek wreszcie pić będzie mydliny!
Ślicznieś obmyślił — stosownie do winy,
Żeby z dziewkami darł koty w zawody.
Ja-ć proszę za to na prytańskie gody,
Poczestne miejsce, gdzie łotr siedział wprzódy.
Chodź — (daje mu płaszcz) ten płaszcz pyszny weź za swoje trudy.
Kpa tamtego do kiełbas napędzić mi który,
W oczach naszych Związkowych, z których zdzierał skóry!