Strona:PL Arystofanes - Rycerze.djvu/46

Ta strona została przepisana.
Niewolnik pierwszy.

O ty szczęśliwcze, coś się w czepku rodził!
O ty wielmożny! ty, coś dzisiaj niczem
A jutro wszystkiem! słowem wojowniczem
Szczęsne Ateny powiedziesz do boju!

Kiełbaśnik.

       160. Pozwól mi bracie flaki prać w spokoju,
Kiszki sprzedawać.... Przecz tak ze mnie szydzisz?

Niewolnik pierwszy.

Kiszki o gapiu? (wskazuje na publiczność). Rzuć okiem, czy widzisz
Tego narodu szeregi ścieśnione?

Kiełbaśnik.

Widzę.

Niewolnik pierwszy.

Zaiste, wszystkie tobie one
Korzyć się będą, z nimi port, Pnyks, rynek...
W samej Prytanii[1] z gromadą dziewczynek
Pohulasz sobie, rajców upokorzysz,
Wodzów przydepcesz, kaganiec im włożysz!

  1. Prytanią a właściwie Prytanejon zwał się ratusz w każdem mieście greckiem. W miejscu tem było ognisko miasta, tam ugaszczano posłów obcych mocarstw, tam wreszcie byli na koszt państwa żywieni mężowie, którzy się zasłużyli ojczyznie. Demostenes sądzi, że dla Kiełbaśnika za małym byłoby zaszczytem samo tylko jedzenie w Prytanejon, dla tego też czyni mu nadzieję na większe jeszcze przyjemności, których tam będzie mógł używać.