O dziecię szczęścia! o błogosławiony!
Jak szczodrześ ręką losu obdarzony.
By godnie zasiąść na przyszłym urzędzie!
Lecz przyjacielu chciej to mieć na względzie,
Że ja nie grzeszę wcale wykształceniem,
Znam kunszt czytania i to — z natężeniem!
I ta to nawet umiejętność jedna
190.
Zamiast korzyści szkodę tobie zjedna.
Wszak wiesz, by zostać naczelnikiem ludu,
Nie trza dziś więcej ni nauki trudu,
Ni charakteru o sercu podniosłem,
Dość, gdyś prostakiem, dość, gdyś bracie osłem!
Pilnie więc bacz na bogów objawienie.
Jak więc opiewa tej wyroczni brzmienie?
Treść jej, to istnie zagadka nam dana
Do rozwiązania — chytrze obmyślana! (Czyta).
„Wtedy, gdy sęp skórzany a krzywopazury ułowi,
Dziobem smoka głupiego, łykacza krwawej posoki,
Zczeznie Paflagończyków garbarska, zgniła polewka;
200.
Kiełbaśnikom zaś bogi użyczą wielkich zaszczytów
Pewnie, chyba że nadto kiszkami kupczyć przeniosą”.