Strona:PL Arystofanes - Rycerze.djvu/55

Ta strona została przepisana.

Ratujcie, wszak was karmię, wam ku pożytkowi
Złe, czy dobre — drę gardło! Wżdy ci tu spiskowi
Kropiąc mnie kijem, na śmierć zakropią bez trudu!

Chór 2.

Słusznie, bo przed podziałem kradniesz dobra ludu,
Bo swych podwładnych dusisz, macasz na wsze strony
       260. Jak gdyby figi owoc — ścigły, czy zielony,
Czy jeszcze nie dojrzały[1]. Gdy zaś w ich szeregu
Zawąchasz ciurę, gapia, — z Chersonezu[2] brzegu
Za łeb go ściągniesz, porwiesz, podrzucisz nim w górę,
O ziem trzepniesz, kark skręcisz, połkniesz jak miksturę!
Żaden z cnych ziomków szpiegom twym się nie wysunie,
Zwłaszcza cichy jak jagnię — lecz o złotem runie.

Paflagończyk (do Chóru).

Wy to na mnie szczujecie, który, bracia mili,
Chciałem radzić ludowi, by wam wystawili

  1. Podobnie, jak przed zerwaniem owocu z drzewa, staramy się za pomocą dotykania przekonać, czy jest on dojrzały, czy też nie, „maca” i Kleon tych urzędników, którzy po skończonem urzędowaniu są obowiązani zdawać z niego sprawę; czyni to zaś, aby się przekonać, czy postrachem oskarżenia, choćby fałszywego, nie da się coś od nich wyłudzić.
  2. Chersonezos zwał się półwysep, rozciągający się na południe od Tracyi, między morzem imię tego kraju noszącem, a między Hellespontem. Zwano go także Chersonezem trackim; jest to dzisiejszy półwysep Dardanelski. Ponieważ uchodził on w starożytności za nadzwyczaj zamożny, ściąga z niego Kleon tem chętniej ofiary swojej chciwości.