Wpierw sam z sobą po drogach wiodłeś spory, zwady,
Pił wodę dla natchnienia[1], kuł w nocy pół żywy,
Prób odbywał tysiące, wynudził sąsiady —
350.
A myślisz, żeś jest mowcą. O ty torbo sieczki!
A z jakiej też to asan popijając beczki[2],
Sam, samiutki Ateny zahukać zdołali?
A któż ze mną na równej godzien stanąć szali,
Gdy zjem ryby smażonej, winka łyknę potem,
I na wodzów z pod Pylos rzucać pocznę błotem?
Ja świniarz, więc pakuję w siebie świńskie nóżki,
Flaczki z wołu, niemyty napiję się juszki,
Potem — za łeb retorów, za łeb Nikiasza!
W ogóle mi do gustu trafia chętka wasza,
To mnie tylko nie cieszy w całym waści planie,
360.
Że sam chcesz jeść swe juszki, — mnie nie prosisz na nie.
- ↑ Picie wody uważano za odpowiednie przygotowanie do studyów, które wymagały pracy i wytrwałości.
- ↑ Paflagończyk zarzucał Kiełbaśnikowi, że on chcąc się swą wymową popisać, aż do picia wody uciekać się musiał; Kiełbaśnik zaś zapytuje go, jakiego to trunku on używał, nim mu się udało tak państwem owładnąć.
pupila, dla tego też wygranie procesu z cudzoziemcem, nie wymagało wielkich zdolności oratorskich i znajomości prawa.