Strona:PL Astor - Podróż na Jowisza.djvu/10

Ta strona została skorygowana.

owadów, które ssąc z nich miód, zabierają z sobą nieświadomie pyłki rozpłodowe i roznoszą je na różnej płci kielichy, dopomagając tym sposobem zachowaniu się gatunków roślin. Tu kwiaty zamiast zapachu mają dźwięki, a zamiast owadów mają ptaki, które tę samą spełniają czynność. Dźwięki, wydawane przez kwiaty, są spowodowane kurczeniem się błonek, gdy ciepło słoneczne usuwa się z nich; prawdopodobnie możemy się spodziewać o wschodzie słońca podobnego hymnu, gdy pod działaniem cieplika listeczki rozciągać się zaczną.
Szukając miejsca bezpiecznego na przepędzenie nocy, dostrzegli podróżni wielką ilość błędnych ogników, ale jaśniejszych od znanych im na ziemi.
— Patrzcie na te światełka — rzekł doktór — siła ich blasku odpowiada lampie o świetle szesnastu świec, zdają się wychodzić z płaskiej bryły mającej rozmiaru od 9 do 10 cali kwadratowych.
Światła ukazywały się i gasły z równą szybkością, unikając wszelkiej analizy podróżnych. Macając wśród zupełnej ciemności, jeden z nich natrafił ręką na jakiś przedmiot żywy, wielkości małego pieska, ale zaledwie go dotknął, tenże szybkim ruchem wymknął się i uniósł w powietrze z szumem i brzękiem skrzydlatego owadu; wtedy ujrzeli fosforyczny jasny blask, którego naturę tak zbadać pragnęli.
— Wcale pokaźny świętojański robaczek! — zawołał, śmiejąc się doktór. — Mówią, że na wyspie Kubie znajdują się podobne; mieszkańcy kładą je pod szklanne klosze, co w zupełności zastępuje im lampy. Ten byłby wystarczający, gdyby można go zmusić do ciągłego wydawania ze siebie jednakowego światła.