Strona:PL Astor - Podróż na Jowisza.djvu/130

Ta strona została przepisana.

zanie się nasze spłoszyło go, co jednak nie wydaje mi się prawdopodobnem, gdyż posiadając taką siłę, niczego i nikogo obawiać się nie potrzebuje. Odcięte nogi znikły gdzieś bez śladu. Być może, dały się łatwiej unieść lub zatoczyć daleko; mówią, że nogi słonia są prawdziwym dla smakoszów przysmakiem.
— Ależ prezesie, mówisz w taki sposób, jakbyś sądził, że sprawcami tego jest człowiek! — zawołał Cortland. — Goliat, o którym mówi Pismo-Święte, byłby słabym dzieciakiem w porównaniu z olbrzymem, zdolnym do spełnienia tego, co się tu stało. Zdaje mi się, że prędzej musi to być jakiś potwór, posiadający uzębienie, o jakiem nie możemy mieć pojęcia.
— A gdzież tu widzisz jakiekolwiek ślady zębów? Ta noga została ściętą za jednym zamachem. Zresztą nie widzę, dla czegoby tu żyć nie mógł człowiek? Wszak dowiedziono, że istniał na ziemi, poczas gdy przechodziła epokę węglową.
— Nie będziemy się sprzeczali dla zupełnego braku dowodów, — zakończył Cortlandt.
— Tymczasem panowie, — rzekł Ayrault, — wyjmijmy i upieczmy serce, inaczej zdobycz nasza może być pożartą przez nieproszonych przybyszów.
Podczas gdy Ayrault i Bearwarden z trudnością wydobywali serce mastodonta, Cortlandt starał się otworzyć jego paszczę i obejrzeć uzębienie.
— Wnosząc po stoczkowatych naroślach na zębach trzonowych, zwierz ten należy prędzej do rodziny mastodontów, aniżeli mamutów.
Gdy wyjęto olbrzymie serce, Bearwarden pokrajał