Żółw był zupełnem przeciwieństwem Glyptodonta, który kiedyś istniał na ziemi, poruszał się skokami, bez porównania prędzej, niżby to mogli uczynić podróżni; to też bardzo zadowoleni ze swego rumaka, wynaleźli sposób kierowania nim: mianowicie uderzając silnie fuzyą w bok głowy, z jednej lub z drugiej strony.
— To dziwna — rzekł Ayranlt — że z wyjątkiem Mastodonta i tego żółwia nie spotkaliśmy żadnego ze zwierząt należących do epoki węglowej, w której Jowisz znajduje się obecnie, pomimo, że ziemia zasiana jest ich śladami.
— Prawdopodobnie źle jest obrana godzina — odrzekł Bearwarden — gruby zwierz zapewne przebywa w gęstwinach aż do nocy.
— Zdaje mi się, że z czasem znajdziemy tu wszystkie zwierzęta, które niegdyś przebywały na ziemi. Śpiew kwiatów i meduza, jako ognik latający, są atoli nową zdobyczą wiedzy, o której dotąd nikt nie miał pojęcia.
Kiedy żółw chciał się zatrzymać, podróżni kłóli go nożem i nolens volens, szedł dalej. Zwierz ten miał wygląd złośliwy, posiadał paszczę w formie dzioba ogromnie twardego i ostrego, którym napotykane na drodze młode drzewka ścinał niby wątłe trawy.
Przebywali teraz dolinę na pół mili szeroką z dwóch stron otoczoną lasem. Bearwarden rozglądając się na wszystkie strony, krzyknął:
— Patrzcie, patrzcie!
Ujrzeli wtedy wśród zielonych gałęzi drzew głowę zwierzęcą na piętnaście stóp od ziemi. Był to Dinosaurus, należący do czworonogów łuską pokrytych; za chwilę ukazała się druga głowa, o kilka stóp wyżej. Głowy
Strona:PL Astor - Podróż na Jowisza.djvu/139
Ta strona została skorygowana.