Strona:PL Astor - Podróż na Jowisza.djvu/146

Ta strona została przepisana.

dy miejsce suche i piaszczyste na przepędzenie nocy, przygotowali obozowisko, otaczając je podwójnym drutem elektrycznym, rozpalili ogień i zabrali się do przygotowania wieczerzy. Podczas gdy ją spożywali, zmrok zapadł, a w dolinie jaśniały licznie latające ognie, nadając jej pozór zamieszkałego i jasno oświetlonego miasta.
— Te ogniki — rzekł Bearwarden — są mniejsze i słabsze, niż te, które wczoraj widzieliśmy nad wodą, ale są też mniej niebezpieczne; jestem pewny, że gdyby któregokolwiek z nas uderzyła meduza, byłby to niezawodnie przypłacił życiem.
Chłodne powietrze wieczorne i lekki, dolatujący z doliny, wieczorny śpiew kwiatów, mile oddziaływały na podróżnych, księżyce ukazywały się jeden po drugim na niebie, między innemi Liliputka odkryta w 1893 roku przez profesora Bernarda. Srebrne promienie światła roztaczały jakiś melancholiczny spokój w naturze; pod tym wpływem pierwszy przerwał milczenie Cortlandt.
— Ach, czemuż nie mogę zostać znów młodym! Jakżebym chętnie na tej pozostał planecie, którą już nowym możemy nazywać światem. Piękności ziemi nikną w porównaniu z tem, co nas tu otacza.
— Zapomniałeś profesorze — rzekł Bearwarden — co Cycero mówi w obronie starości w swojem De senectute; dowodzi przecie, że starość posiada prawie wszystko, co stanowi rozkosz młodości z dodatkiem jeszcze uczucia spokoju, wypoczynku i wielu innych rzeczy.
— Przyznać jednak należy, że jakkolwiek pięknem trzeba nazwać jego dowodzenie, nie jest ono jednak wcale przekonywającem. Roskosze starości są tylko negatywne a szczęście jej polega na braku cierpienia.