Ze statku niebawem błysnęła odpowiedź:
„Dziękujemy. Wszyscy zdrowi. Widzieliśmy rzeczy cudowne.“
Przez teleskopy przeczytana odpowiedź, niezwłocznie telefonami rozeszła się po kraju. Poczem znów wysłano depeszę:
„Kiedy wracacie? Chcemy zawiadomić dzienniki.“
„Chcemy zdjąć jeszcze fotografię ziemi z tej wysokości przy świetle dziennym. Kierujemy statek tak, aby się znalazł na równej linii pomiędzy ziemią a słońcem.“
„Postawiliśmy pomnik w parku Cortlandta z tym napisem:
„Z tego miejsca James Bearwarden, Henryk Chelmsford Cortlandt i Ryszard Rokeby Ayrault opuścili ziemię dnia 21 grudnia 2,000 roku, aby zwiedzić Jowisza.“
Dodajcie: „Wrócili 10 kwietnia 2,001 roku.“
Niebawem Kalisto znalazł się pomiędzy ziemią a słońcem; teraz astronomowie mogli go oglądać tylko przez szkła kopcone; wyglądał on prawie tak, jak księżyc na nowiu.
Widok, jaki przedstawił się obecnie oczom podróżnych, był wspaniały. Była to godzina 11 w Londynie; Europa leżała przed nimi niby mapa rozesłana. Wszystkie jej półwyspy, wyspy, morza i zatoki przedstawiały się wypukło. Jedne za drugiemi przeszły przed ich oczyma: Rossya, Niemcy, Francya, Anglia, i Hiszpania jakby we wspaniałej długiej procesyi, a równocześnie ukazała się półkula zachodnia.
Prawie ta sama była godzina, co i w dzień odjazdu, tylko słońce świeciło jaśniej i zamiast mieć przed oczyma
Strona:PL Astor - Podróż na Jowisza.djvu/182
Ta strona została skorygowana.