Strona:PL Astor - Podróż na Jowisza.djvu/4

Ta strona została uwierzytelniona.

przednią szybkością) zbliżać się do planety; trzej podróżni nie odrywali oczu od teleskopów, starając się przebić wzrokiem chmury, to tłoczące się, to znów rozpraszające się przed nimi. Któż opisać jest w stanie prawdziwą ekstazę roskoszy, przepełniającą ich serca! Nakoniec tajemnice Apergii, zbadane i ujarzmione przez człowieka, dawały mu możność wzniesienia się w nieznane przestrzenie i krążenia swobodnie wśród planet i komet.
— Pojąć nie mogę — rzekł doktór Cortlandt — dla czego ludzie poznawszy już od tak dawna, że ciała, napełnione przeciwną elektrycznością, przyciągają się nawzajem, a ciała napełnione jednakową elektrycznością odpychają się, nie pomyśleli o tem, aby spożytkować przeciwne prądy grawitacyi? W XIX wieku uczeni i szarlatani robili doświadczenia na swoich uczniach równie, jak i na przedmiotach bezwładnych, unosząc je w górę ponad ziemię, ale zauważywszy dziwny fenomen, nie zagłębiali się w jego naturę i nie starali się go spożytkować.
Prezes Bearwarden i Ayrault potwierdzili zdanie Cortlandt’a. Statek powietrzny kierował się ku stronie, która wydawała się być stałym lądem, na północ od równika pod 1½ stopniem geograficznym.
— Ponieważ oś Jowisza jest prawie pod prostym kątem jego orbitu, nie jest bowiem pochyloną więcej nad 1½ stopnia, podczas gdy ziemia do niedawna jeszcze posiadała pochyloną oś na 23½ stopnia, będziemy mogli podług woli mieć klimat, jaki nam się podoba od podzwrotnikowych upałów aż do mrozów podbiegunowych.
Tak mówił doktór Cortlandt, nie opuszczając teleskopu.
Dopóki Kalisto nie wszedł w atmosferę planety,