Strona:PL Astor - Podróż na Jowisza.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.

Pod wpływem tej okoliczności, będąc przytem o 483 miliony mil od słońca, zamiast o 92 tak, jak na ziemi, zwrócili się ku północnej stronie zwrotnika Jowiszowego.
Baerwarden i Ayrault zarzucili na ramię karabiny, doktór wziął fuzyę rewolwerową, do niej 4 numer śrutu, prócz tego każdy z podróżnych uzbroił się w nóż myśliwski i tak wszyscy trzej zwrócili swe kroki w stronę północno-zachodnią. Ziemia była miękka, a wydobywała się z niej gorąca para. Od wschodu, gęste chmury zasłaniały niebo, byłto dym, wychodzący z wysokich gór wulkanicznych; na lewo las zdawał się rozciągać daleko. Rozrzucone zarośla olbrzymich paproci, ukazywały się na całej przestrzeni, ziemia zaś nosiła na sobie najdziwaczniejsze ślady najrozmaitszych rozpadlin.
— Widocznie Jowisz przechodzi obecnie epokę zwęglenia, tak jak niegdyś ziemia, ale na rozleglejszą skalę, — zauważył doktór. — Teorya, że im większą jest planeta, tem mniejszymi muszą być jej mieszkańcy, nie zgadzała się nigdy z mojem przekonaniem, uważałem ją zawsze, za przypuszczenie, bez żadnej podstawy. Mamy przecież dowody na to, że mastodonty i inne olbrzymie zwierzęta zamieszkiwały ziemię dawniej, chociaż ciężar ich musiał być taki sam, jak to dziś przypuścić można; mylnem jest zatem, że byłyby dla niej za ciężkie...
Teraz spostrzegli na ziemi mnóstwo olbrzymich kości; prawdopodobnie był to szkielet jaszczura, kilka razy większego od zwyczajnego krokodyla. Przechodząc wśród niezmiernie bujnej roślinności, dostrzegli przedmioty, podobne do worków, które nadymały się i opadały, przy czem górna ich część stawała się jaśniej-