Strona:PL Astor - Podróż na Jowisza.djvu/79

Ta strona została skorygowana.

będący przyjacielem domu. Po zamienionem powitaniu wszyscy zajęli miejsce przy stole.
— Jakże tam idą egzamina, panno Sylwio? — zagadnął Bearwarden.
— Nie źle — odrzekła z uśmiechem. — Wczoraj był egzamin z literatury angielskiej, a przedwczoraj z historyi naturalnej. Na przyszły tydzień będzie chemia i filozofia.
— Czego uczycie się z historyi naturalnej? — zapytał.
— Głównie geografii fizycznej, geologii i meteorologii; zachwyca mnie ta nauka.
— Wielka to jest pociecha, kiedy pani widzi, że jej najładniejszy kapelusz ulega zniszczeniu, umieć sobie i drugim objaśnić tego przyczynę, nieprawdaż, panno Sylwio? — rzekł Ayrault; poczem dodał: — O ile pamiętam, w zeszłym kwartale miała pani średni stopień 90; pewny jestem, że się pani przy nim utrzyma do końca roku.
— Nie można za to ręczyć; przez pewien czas opuściłam się bardzo w naukach i musiałam wziąć korepetytora, żeby dopędzić kursu.
Po obiedzie całe towarzystwo udało się do teatru, gdzie przedstawiano tego wieczoru „Towarzystwo przy końcu XX wieku“. Sylwia i Ayrault, bardzo zadowoleni z przedstawienia, które było ogromnie zabawne, wrócili do domu.
W kilka dni później, podczas gdy zebrani razem przyszli towarzysze podróży rozprawiali o swoich projektach i poglądach, lokaj oznajmił przybycie wezwanego doktora medycyny Tyburcyusza Germiny.
Ayrault, jako gospodarz domu, powstał, aby przywitać wchodzącego, poczem, zwracając się do swoich gości, rzekł: