Strona:PL Astor - Podróż na Jowisza.djvu/91

Ta strona została przepisana.

planety, łatwo go było jasno oświecić, co również mogło być bardzo pożyteczne podczas nocy, gdy staną już na Jowiszu; zaopatrzyli się również w duże i jasne latarnie, przeznaczone, do zwiedzania ciemnych okolic planety i pierścieni Saturna.
Bearwarden wywiązał się świetnie z tej pierwszej próby; podróżni zasiedli do obiadu i spożyli z apetytem doskonały rosół konserwowy, polędwicę z garniturem i bażanta, przysłanego im prawie już na wsiadaniu przez kogoś z przyjaciół. Kości i w ogóle resztki jedzenia, słój próżny od rosołu wystawili do przysionka o podwójnych drzwiach, posiadającego przyrząd wyrzucający przedmioty, których pozbyć się chcieli za pociśnieniem klapki; wszystko to znalazło się w przestrzeni, nie sprowadzając najmniejszej zmiany powietrza.
Kalisto płynął ciągle; równy i szybki bieg jego dowodził doskonałości planu i wykonania; podróżni w jaknajlepszem byli usposobieniu, obliczając przebytą i do przebycia zostającą przestrzeń.
Ziemia, zajmująca dotąd połowę ich horyzontu, stawała się coraz mniejszą. Teraz stojąc prawie pomiędzy niemi a słońcem, wyglądała niby księżyc na nowiu, a gdy stała się już wielkości mniej więcej jak dwadzieścia razy księżyc, obliczyli, że musieli już przebyć 200,000 mil. Księżyc znajdował się teraz przed niemi naprawo, był właśnie w trzeciej kwadrze i oddalony już tylko na 50,000 mil; widok to wspaniały: dwadzieścia pięć razy większa, niż jest widoczną na ziemi, tarcza księżyca jaśniała białem, srebrnem światłem. Dziesięć godzin minęło od chwili, gdy opuścili Ziemię, a zatem w New-Yorku teraz była godzina dziewiąta wieczorem;