wycieczkę do jego rodzinnego gniazda. Na drugi dzień atoli po téj rozmowie nadszedł telegram od starego służącego, Mikołaja, donoszący o przybyciu nieznajomego gościa, z obcego kraju, z którym się ani on, ani nikt we wsi rozmówić nie może.
Był to Angelo de Gubernatis, wielce ceniony poeta włoski, uczony orientalista i redaktor czasopisma Rivista Europea, w któréj podawał obszerne wiadomości o literaturze polskiéj. Przed kilku laty, gdy Władysław dawał pierwszy swój koncert we Florencyi, — Angelo, zachwycony grą mistrzowską i kompozycyami wielce oryginalnemi polskiego artysty, serdecznie się z nim zaprzyjaźnił[1]. Serca, bijące do tego co piękne, wzniosłe a szlachetne, szybko się odnajdują i trwale łączą wspólnem uczuciem. Był to już dowód prawdziwéj przyjaźni, że Gubernatis z dalekiéj Florencyi przyjechał umyślnie do Wróblewic odwiedzić naszego artystę. Stary służący, aczkolwiek nie rozumiał przybyłego, tak go umiał dobrze przyjąć i zabawić, iż poeta włoski, opowiadając Władysławowi dzieje pierwszego dnia swego pobytowe Wróblewicach, nie znajdował dość słów pochwały dla roztropności i uprzejmości starych polskich służących.
Tarnowski, po odebraniu telegramu, wyruszył natychmiast do domu. Żałowałem, że nie mogłem z nim razem pojechać, i że przez to utraciłem sposobność zaznajomienia się z utalentowanym, a tak dla nas sympatycznym poetą, i uczonym, jak Gubernatis. Gdy wybrałem się w podróż, już Włocha nie