dworu. Po prawéj stronie, w małém od drogi oddaleniu, rozrósł się śliczny las dębowy, — po lewéj zaś, czarne uprawne pola pochylają się ku łąkom, przez które płynie rzeczka, na wiosnę szeroko rozlewająca swe wody. Za błoniem, w kilku miejscach, na dalekim horyzoncie, widać strzechy sąsiednich wiosek.
Okolica nie ma w sobie tych samych malowniczych piękności, jakie się napotyka tak często na podgórzu Karpackiém, — lecz jest urodzajną równiną, wdzięcznie przystrojoną przez lasy i gaje i w zieloność łąk. Pola już skoszone. Po ścierniskach pasło się bydło i rozlegała się pieśń pastuszków. Tu i owdzie widać niewiastę, wykopującą ziemniaki, lub gospodarza, orzącego własną skibę.
Przy końcu lipowéj drogi wznosi się kapliczka z białego salzburskiego marmuru, z obrazem Matki
Strona:PL B. Sulita - Wróblewice.djvu/21
Ta strona została uwierzytelniona.