Ta strona została skorygowana.
Kiedy wieczorny dzwon dzwoni nad borem, —
Skrywszy twarz w dłonie, przepaść w łzy gorące,
To ma jedyna rozkosz w samotności!
I nie masz innéj na padole marności, —
Tylko daleki głos jakiéjś ptaszyny,
Lub gdzieś echo fletu wśród doliny.
Wtedy na czarném tle niebiosów fali,
Nad opuszczonym wstaje gwiazdka mała,
Jak ten ideał, co dusza żegnała,
I mówi: idź daléj!
I wy myślicie, o nadęte tłumy,
Że-bym za waszych skarbów mrówczy światek,
Wyraz w rękopiśmie nieczytelny.