ten ma jakiś demoniczny urok dla kobiet, urok co przestrasza i pociąga zarazem. Helenka uległa tym czarom.
— I cóż potem magnetyzer?
— Doświadczywszy mocy swéj nad słabem sercem, porzucił ją. I nie mogła nawet wyrzekać na niego, ani robić mu wyrzutów, bo nigdy słowami nie mówił jéj o swéj miłości, choć każdym ruchem, każdem spojrzeniem, wszystkiemi tajemniczemi, niememi znakami, mówił jéj o tém.
— A jednak żyjecie z sobą — to dziwne.
— Nie dałem mu nigdy uczuć, że mnie to dotknęło, bo wtedy musiałbym uznać go zwycięzcą, a na to duma moja nie pozwala. Nie tknąłem nawet w rozmowie z nim nigdy tego przedmiotu. Żyję z nim pozornie, ale nie cierpię go z głębi duszy. Pomyśl więc, co się dziać musiało ze mną, gdym widział, że pożądliwe oko tego człowieka spoczęło tam, gdziem ja umieścił najświętsze uczucia moje.
— Które tak bez śladu przeminą, jak owe adresowane do pięknéj Heleny.
Seweryn spojrzał na mówiącą z miłością i zachwytem, a spojrzeniem zdawał się dziękować jéj za te słowa, któremi zdradzała obawy swoje o niego i rzekł:
— Sabino! Miłość nasza bez słońca i gwiazd; kryć się musimy z nią przed ludźmi i gdyby można, nawet przed Bogiem samym. Krótkie
Strona:PL Bałucki - Tajemnice Krakowa.djvu/30
Ta strona została uwierzytelniona.