Ta strona została uwierzytelniona.
II.
Maskarada.
Kochankowie zostali sami.
Już widzę jak wielebne siostry moje, dewotki, rzucają sobie domyślne spojrzenia i niejedna zgodziłaby się na ostry post, trzydzieści kilka litanji i inne tym podobne umartwienia religijne, żeby tylko choć przez dziurkę od klucza mogła zobaczyć co oni tam robili: okrasić potém tę całą historję pobożnemi uwagami i roztrąbić po mieście. Tożby to była gratka dla języków ludzkich. Jedna nawet, ze świątobliwéj kongregacji, ufając więcéj domysłowi i przenikliwości swojéj niż dziurce od klucza, była już z szczegółową relacją o schadzce miłosnéj u pani Gronostajewskiéj,