jówki i odpowiedzieć: ja! Ale, jak widzisz, nie jestem złośliwy; pomyślałem sobie, że ty mi może lepiéj za sekret zapłacisz, — zostałem więc pod stołem i nie powiedziałem hrabiemu, że i ja tak samo jak on jestem twoim mężem i że ma wszelkie prawo wpakować cię do kryminału za powtórne małżeństwo.
— Sprobuj, a sam się tém zgubisz.
— Liczysz może na to, żeś kazała komu wydrzeć z księgi parafjalnéj kartę, na któréj spisany był akt naszego ślubu. Niech cię to nie łudzi, ja mam papiery, mam wszystkie dowody z podpisami świadków. Chowałem je jako dobry mąż, nie przypuszczając nawet, że te akcje tak wysoko pójdą i znowu wykierują mnie na człowieka. Toż przecie lepsze jest od nocnych wypraw, za które można się do kryminału dostać.
— Czegóż więc żądasz jeszcze?
— Nie wiele. Wykażesz mi, jaki jest majętek hrabiego, jakie ty masz dochody i podzielisz się niemi ze mną, aby mi zapewnić przyzwoite utrzymanie. Widzisz, że nie jestem zbyt wymagającym, nie krzywdzę cię, chcę tylko zaręczenia z twéj strony, że nie będziesz się starała podstępem uwolnić od tego zobowiązania.
— Dobrze. Ale nie dziś — tak jestem zgnębiona, złamana.
Strona:PL Bałucki - Tajemnice Krakowa.djvu/70
Ta strona została uwierzytelniona.