Ta strona została uwierzytelniona.
Jedzie kontent z wynalazku;
Ledwo co wyjechał z lasku,
Znowu krzyk: jacy to głupi!
A kto od nich osła kupi?
Podróżą go udręczą,
Ciężarem go zamęczą;
Chyba skórę przedadzą.
Nie źle oni coś radzą,
(Rzekł młynarz) chociaż i łają,
Więc z synem z osła zsiadają.
Aż znowu mówią przechodnie:
A któż to widział, aby wygodnie
Osieł szedł wolno, a młynarz za nim.
Wybacz bracie, że cię ganim:
Każdy z ciebie śmiać się będzie,
Jak się niepoprawisz w błędzie.
Niepoprawię — rzekł młynarz — dość przymówek zniosłem.
Chciałem wszystkim dogodzić, i w tém byłem osłem.
Odtąd, czy kto pochwali, czy mnie będzie winił,
Nie będę dbał nic o to: co chcę będę czynił.
Co rzekł, to się ziściło.
I dobrze mu przy tém było.